niedziela, 29 grudnia 2013

zimowe zamiastszlaczki

remont ruszył z kopyta, a my korzystając z niekorzystnej zmiany pogody, siedzimy sobie w kuchni i robimy to i owo.
mi udało się zakończyć zabawki filcowe, które już daaaaaawno temu (rumieniec - bo to było naprawdę dawno temu) obiecałam komuś zrobić.
a dziewczyny dziś zamiastszlaczkują ;)
akurat mamy takie super mazaki, które bez problemu piszą po zalaminowej folii i świetnie się wycierają lekko namoczoną gąbeczką.

a więc do dzieła.
malujemy (po śladzie jak się uda)
 a potem wycieramy - na mokro...
  ...na sucho...

  kontrola jakości :)

 praca wre...

oczywiście pod bacznym okiem pani profesor!


piątek, 27 grudnia 2013

aniołki na konkurs...

... w lokalnej bibliotece.

potrzeba:
kulki drewniane, filc arkuszowy, tasiemka, wełna, nożyczki, klej. coś na skrzydła, mogą być piórka, może być papier. my mamy to drugie. mazaki do pomalowania buzi, ewentualnie gotowe oczka.
 nanizamy kulki na tasiemkę i mocujemy dość mocno razem, by się nie rozjeżdżały.
ach te pętelki...
ubieramy "brzuszek" w suknię z filcu. mocujemy pod "główką".
znów pętelki...

 doklejamy włosy.
 czas na skrzydła. u nas - wycinankowe
 ładne, postrzępione :)
make-up.
buźka -  ruchome oczka i malowane mazakiem usteczka.
 gotowe :))
 tata zawiózł je do biblioteki, zdążył "przed 20-tym", ale to i tak chyba na darmo, gdyż mamusia nie doczytała, że aby wziąć udział w konkursie dzieci muszą osobiście ozdobę zawiesić na choince w bibliotece, 20-go grudnia. czyli właśnie wtedy, kiedy nie mogłyśmy tam być ;) ot klops.

czwartek, 26 grudnia 2013

podłaźniczka


o podłaźniczce z wikipedii:
Podłaźniczka (podłaźnik, jutka, sad rajski, boże drzewko, wiecha) – czubek jodły, świerka lub sosnowa gałąź wieszane pod sufitem jako ozdoba w czasie Bożego Narodzenia. Podłaźniczka i późniejsza choinka związana jest z pogańską tradycją ludową i kultem wiecznie zielonego drzewka.
Zanim w okresie bożonarodzeniowym w domach pojawiła się choinka, tradycyjną ozdobą była podłaźniczka[1]. Obyczaj ten zachował się na wsiach jeszcze do lat 20. XX w., szczególnie w Polsce południowej: na Śląsku, Podhalu, Pogórzu, ziemi sądeckiej i krakowskiej.
Podłaźniczki to gałązki jodłowe, zdobione były jabłkami, orzechami, ciasteczkami, kolorową bibułą, słomianymi gwiazdkami, wstążkami i przede wszystkim światami, jak nazywano kolorowe krążki opłatków. Lud wierzył w ich magiczną moc przyczyniania się do urodzaju i zapewniania powodzenia.
Wieszano podłaźnika w Święto Godowe[2]. W dzień Wigilii było ważnym wydarzeniem w domu. Zawsze zawieszał go gospodarz, na Podhalu obowiązkowo ubrany w cuchę przewiązaną powrósłem uplecionym ze słomy. link

my naszą zrobiłyśmy właśnie w dzień Wigilii, co prawda nie gospodarz ją zawieszał, i nie całkiem pod sufitem (bo świeżo malowany;) ), ale jednak - z domowej roboty aniołkami i wycinankami.
niestety ciasteczka korzenne nie doczekały tej chwili. :)

ładna, prawda?

poniedziałek, 23 grudnia 2013

zimowo

dziś zrobiłyśmy sobie wstęp do zimy. 
kalendarzowa zaczęła się całkiem niedawno, bo 2 dni temu. u nas za bardzo jej nie widać.
ja osobiście nie narzekam :) jeszcze kozy zdarza nam się wypasać na nieco tylko przymarzniętej trawce na łące za stodołą.
ale wracam do tematu. najwięcej matematyki (?) było.
1. Pani Zima pogubiła swoje śnieżynki. chodziła i marudziła tylko -
"pomocy, pomocy, pomocy,
zniknęły śnieżynki tej nocy.
znajdźcie je, kochani,
i oddajcie mroźnej pani. "
no to poszły panny moje szukać śnieżynek, wg wzoru, bo dostały najmniejsze obrazki i do nich trzeba było znaleźć pasujące - średnią i dużą, a potem ułożyć od najmniejszej .

uwaga taka dla mnie samej - dobrze jeśli częściej będę wplatać elementy fantazji, nawet jeśli mi osobiście wydają się banalne, to dziewczyny mam wtedy w garści ;)
 2. połówki pingwinków...

 3 ... i cienie bałwanków.
4. a na koniec super zabawa - losujemy z pudełka karteczkę - bez podglądania! -  zgadujemy, czy to coś jest zimne czy ciepłe.
 okazało się, że nie wszystko jest takie oczywiste :)
dziewczyny bardzo się w to zaangażowały, tym bardziej że co mogły akurat przetestować, to chętnie przetestowały. np sprawdziły czy wanna jest zimna, pies ciepły, no i jaki właściwie jest buziaczek, a jakie przytulenie. no a przytulenie pingwinów??? fajnie było :)

a jutro zamiast choinki będziemy robić podłaźniczkę :))

czytanka na kolanka :) "podróże"

jakiś czas temu jechałyśmy w odwiedziny do babci, 400 km, ok 11 godzin drogi, 3 rodzaje środków transportu, w tym 3 pociągi. trzeba było się odpowiednio przygotować na tak długą podróż, wiedząc jeszcze że taka sama podróż czekać na będzie jeszcze w drugą stronę.
(pochwalę się tylko, że sama sobie przyznałam medal za rewelacyjną organizację;)
gdybym nie była mamą na pełnym etacie, może mogłabym być panią biznesłumen, albo chociaż menadżerką...)
no, prawdę mówiąc to ta organizacja była w zasadzie na 95%, bo czytanki na kolanka nie skończyłam w domu. przygotowałam wszystkie materiały, wydrukowałam obrazki, zaopatrzyłam się w nożyczki, klej, kolorowy papier, mazaki i co tam jeszcze. i było już dooooobrze po północy. zatem cały proces tworzenia odbywał się w pociągach, dziewczyny same wycinały i/lub przyklejały kolejne zadania, obrazki itp. i w sumie wyszło nawet fajniej niż myślałam. no może nie tak całkiem estetycznie jak planowałam, ale i tak byłam zadowolona. dziewuszki też jak mniemam, zważywszy, że jeszcze czasem do tego wracają.

1. cover page ;)

2. najulubieńsze zadanie :) czym podróżują postaci z bajek? wiem, wiem, może niezbyt "rozwojowe" - no bo cóż z tego wynika? ano niewiele, poza tym, że dziewczyny zagapiły się na obrazki, odegrały 200 scenek ze swoich ulubionych bajek, poinformowały ok 50% pasażerów, kim jest smok Szczerbatek i dlaczego nie lubimy bagiennych... poza tym były puzzle z porozcinanych obrazków oraz labirynt.

 
 2. różne środki transportu, układanie od najwolniejszego do najszybszego. a dla starszej Kryształowej dziewuszki, dopisywanie literki do wyrazu.
 3. potem trochę o samym celu naszej podróży, czyli moim rodzinnym Elblągu. byłyśmy tylko na 3 dni, nie miałyśmy okazji pozwiedzać, ale przynajmniej dowiedziałyśmy się, że jest tam Góra Chrobrego, Kanał Elbląski, Bażantarnia, oraz kim byli ojciec Czesław Klimuszko Piekarczyk ;)
 4. widok z okna w pociągu. ja dostrzegłam kilka saren, sójeczki i łosia, Aleczka natomiast smoka. wow, to była podróż
 5. a tu dziewczynki przylepiały do walizek przedmioty, wg opisu. jedna z waliz była oczywiście pusta, tam miały narysować, co one (by) spakowały.
 6. kto i po co podróżuje? ludzie, rośliny, zwierzęta, ptaki.
 
 7. i memory.

 
 fajna sprawa, te lapbooki :)
wcześniej robiłyśmy wszystko w tzw. "szkolnym zeszycie". na pewno zrobimy niejedną taką czytankę na kolanka. o, już się nawet zimowa produkuje :)

my nie obchodzimy, ale tym, którzy świętują - wesołych!


wtorek, 17 grudnia 2013

warsztaty w Białowieży - wycinanka podlaska

w zeszłą sobotę wybrałyśmy się na pierwsze spotkanie w Ośrodku Edukacji Leśnej w Białowieży. będzie to cały cykl spotkań dotyczący ginących już umiejętności związanych z regionem.
pierwsze warsztaty prowadził pan Piotr Bogacewicz i dotyczyły wspomnianej w temacie wycinanki.

wycinankę zna chyba każdy. moje pokolenie na pewno :)
tak wyglądały nasze prace:
tu już w domu, dnia następnego, bo zaciekawienie tematem przyszło z lekkim opóźnieniem ;)
 
 tu rewelacyjne gwiazdy wykonane przez pana prowadzącego spotkanie:
dawniej takie gwiazdy wykonywano z okrągłych drewnianych sit.
dziś takiego sita niestety nie uraczymy, ale przy odrobinie talentu stolarskiego można "szkielet" zmajstrować przy użyciu sklejki i listewek.

a tu już nasze kózelki :) Balbinka i Jagódka, zaskoczone mrozem, śniegiem i zimą ogólnie, bo to pierwsza w ich życiu.
 a tu nowa lokatorka - Maciejka, dama dojrzała i stateczna. i w stanie błogosławionym.
;D zakocona czyli. bo koza jak sama nazwa wskazuje, się koci. a nie kozi. tak samo zresztą sarna. czyli też koza. nie sarni się, a koci. jak na kozę przystało.
i poranna gimnastyka :)
 pozdrówka!


ps. jesteśmy wciąż w trakcie remontu... ehhh... ale jak się ogarnę, to pokażę naszą Czytankę na kolanka (czyli z angielska lapbook) o podróżach, jako że w minionym tygodniu odbyłyśmy dwie długie podróże pociągami. i czytanka na kolanka spełniła swoje zadanie umilając nam te długie godziny.



sobota, 7 grudnia 2013

jesienne wspominki przy użyciu plastelinki...

i nie tylko :)

pomysł zaczerpnięty z bloga Raaany Julek, który wszystkim polecam, bo jest rewelacyjną bazą pomysłów.
ciastomaty
nasze wyglądały tak:

i sprawiły dziewczynom mnóstwo radości.

a poniżej nasze ludki kasztankowe.
powstał konik, dziewczynka z kitkami, myszka i dwa jeże.


 aż dziw bierze, że nie tak dawno temu nasze leśne spacery wyglądały tak:

a wyjścia do ogrodu tak:



 a dziś... brrr...