niedziela, 19 stycznia 2014

kiszony czosnek na przeziębienia

chciałam wam polecić jeszcze jeden specyfik, który od kilku lat stosujemy.
jest to "lekarstwo", które jest w zasięgu ręki chyba każdej mamy.
wystarczy do słoika włożyć kilka(naście) ząbków czosnku i zalać sokiem z kiszonych ogórków.
dokładna ilość zależy od preferencji smakowych. kto lubi czosnek może nawet zrobić w wersji skondensowanej :) tj 10 główek (nie ząbków!) czosnku na litr soku z ogórków. i wtedy taką nalewkę pije się codziennie kieliszek przed snem. (kolega stosuje to antypasożytniczo)
ja osobiście zlewam sok z jednego litrowego słoika i dodaję ok 2 główek czosnku, na wszelkie przeziębienia, grypy, i co tam się jeszcze do człowieka nieraz przypałęta.
zalany sokiem czosnek trzymam w słoiku zawiniętym w papier i w szafce (żeby było ciemno) przez około 2 tygodnie.
najlepiej zrobić sobie zanim się coś załapie, żeby na wszelki "w" mikstura była już w pogotowiu.

u nas jak jedna porcja się kończy, ja już nastawiam następną.

profilaktycznie można pić raz czy dwa razy dziennie, a po pierwszym kichnięciu daję dziewczynom po kilka łyżek co godzinę. one to bardzo lubią, więc nie muszę ich specjalnie namawiać.

zdjęcie z wikipedii bo nie chciało mi się fotografować swoich :)

zdrówka życzę :)

p.s.   o innych naszych recepturkach można sobie poczytać otwierając zakładkę "moja apteczka" u góry strony. (na razie wiele tego nie ma, ale stopniowo będę uzupełniać)

piątek, 17 stycznia 2014

łyżwy mamy już zaliczone :)

dzięki naszym super znajomym Dorotce i Robertowi z Marysią zmobilizowałyśmy się z dziewczynami na wypad do Białegostoku. bez nich pewnie nie byłoby takiej inicjatywy zbyt szybko, choćby z tego powodu, że tego miasta nie znam w ogóle. a tak - rewelacyjnie dobrany repertuar wypadu, precyzyjnie zgrane czas i przestrzeń i... takie atrakcje!!!
najpierw łyżwy
 cóż za geniusz wymyślił te pomocne pingwinki!ileż frajdy więcej dla małych debiutujących łyżwiarek! ileż stresu mniej dla mamy, która sama jest drugi raz na łyżwach!
 była jazda figurowa na lodzie...
 z elementami breakdance ;)

a potem drugi punkt programu - spektakl w białostockim teatrze lalek

 tu o "Szpaku Fryderyku". ma bardzo pozytywne przesłanie. a przy okazji całe przedstawienie jest interaktywne, dzieci w nim żywo uczestniczą. moja starsza panienka, która już wykazuje potencjał aktorski, była jak zaczarowana. w pewnym momencie wstała i na stojąco, całym ciałem odbierała grę aktorów. tym bardziej że nawet fizyczna granica między sceną a widownią była zatarta - dzieci siedziały na poduszkach jakieś 2 - 3 metry od centrum czyli szafy, wokół której wszystko się działo.
zwiastun
recenzje

po tej kulturalnej strawie dla ducha, przyszedł czas nakarmić ciało, więc wybraliśmy się do pizzerii "Czarna Owca", którą polecam mamom i tatom z dziećmi przede wszystkim dlatego,że jest tam ogromna tablica, po której pociechy mogą do woli malować. jest to kolejne genialne rozwiązanie (nie zawsze tradycyjny kącik z kolorowankami zdaje egzamin) i na pewno umili czas oczekiwania na wjazd ciepłych dań na stół.

i już na koniec, jak już rozespane dziewczyny zostały wyjęte z autobusu i przełożone do przyczepki (od przystanku do domu mamy jeszcze kawałek) ja ZOBACZYŁAM KROCZĄCE DUMNIE DWA ŻUBRY!!!! PIERWSZY RAZ!!
nim wyjęłam aparat już schowały się w ciemności, kilka fotek udało mi się cyknąć.
i delikatne zbliżenie


achhhh, co za dzień pełen wrażeń...

czwartek, 16 stycznia 2014

i znów zima // oraz do czego może posłużyć pies

no i wróciła. i niech jej będzie. ta zima.
 miałyśmy z tej okazji zrobić lapbooka czyli zimową czytankę na kolanka, ale z prozaicznych powodów (zapomniałam kupić bloki techniczne) nie zrobiłyśmy.
zamiast tego zajrzałyśmy znów do naszych zeszytów "szkolnych" i tam zrobiłyśmy nasze zimowe zadanko.
cieszę się, bo Alcia, Kryształek mój złoty, coraz pewniej czyta. nieraz sylaba po sylabie, ale coraz częściej po prostu całe wyrazy.
no i lekcja dla mnie - nie chwalić! bo jak pochwaliłam to potem za wszelką cenę chciała znów na pochwałę "zasłużyć" i błędy były powodem frustracji (jej a nie mojej rzecz jasna!) albo oszukiwania ;)  ach, ale nieraz tak ciężko nie powiedzieć "super"!

tu zeszyt Ali, zimowe okienka
 a tu w zeszycie u Kalci, Bursztynka mojego milusiego, wersja z zakładkami oraz dekorowanie pierniczków. u nas tej zimy pierniczki były już chyba z 7 razy pieczone, ale jakoś tak wyszło, że ani razu ich nie dekorowałyśmy.

no i druga część posta.
do czego może służyć pies, żeby nie być takim tam sobie merdająco-szczekającym darmozjadem?



 tak, tak, ja wiem, ta czapka.
chodzi o to, że ona jest cieplejsza niż moja, no i leżała bliżej, i w ogóle.
przepraszam.
następnym razem jej nie wezmę...


 i na koniec - cóż za pilna i oddana uczennica! jeszcze powtórka przed zaśnięciem!

ciekawe, czy jej tak zostanie?