środa, 29 sierpnia 2012

refleksyjny środek tygodnia...

... a więc znów będzie nieco i książkach, i o wychowaniu społecznym, i o alchemii życia...
 brzmi tajemniczo? ;) i dobrze!


zacznę od tego, że pod moim blokiem jest plac zabaw. jest ogrodzony, bezpieczny, ma wiele atrakcyjnych zakątków dla maluchów. co dzień w godzinach porannych przychodzą tam nianie:
-Nie wchodź tędy na ślizgawkę. Nie syp tak piaseczkiem. Nie ruszaj, to jest łopatka dziewczynki, masz tu swoją. Nie zabieraj kamyczka. Nie ruszaj tego, bo się pobrudzisz. Nie podnoś tego, bo będą cię rączki bolały. Nie wchodź tędy.  Nie biegaj tam, bo się nóżki zmęczą. Nie wchodź na to, bo zrobisz bach! Nie rozglądaj się tylko zjeżdżaj. Nie psuj tego (np zamku z piasku, -którym już dawno nikt się nie bawi...) Nie wolno, nie można. Nie to, nie tamto, i nie fiziumiziu, a nawet nie maciupaciu, a już tym bardziej nie nieniuj...


w żadnym razie nie zamierzam oceniać, czy to dobre, czy złe. a przynajmniej nie na głos i nie wprost ;)
tak czy inaczej nianie przychodzą z maluszkami rano. później pojawiają się starszaki. ale widać wyraźnie separację dwóch grup.

jest też drugi plac zabaw. nie ma niań, a i rodzice bywają rzadko. jest za to grupa dzieci od 1,5 (moje) do nastu (chyba 14) lat, które razem się bawią. mój Kryształowy 4-letni Anioł cieszy się, bo wreszcie nie jest najstarsza, bo przychodzi do niej taka Wiercipiętka 6-letnia i mówi: chcesz opa? ;) a inna pomaga jej zjechać po rurze w dół, ona po prostu, pozostając wciąż swoją własną indywidualnością, tak przyjemnie ginie w tym tłumie różnorodności. dzieciaki nie separują się od siebie, nie dzielą na grupy wiekowe, bawią się razem, zajmują sobą na wzajem. fajnie to obserwować.

czy nie jest to trochę jak ze szkołą?


jeszcze miało być o alchemii życia.
na czym polega alchemia? na przeobrażeniu metalu w złoto. a alchemia życia?
moje Bursztynowe Maleństwo nie potrzebowało wiele, by nauczyć się, że kiedy wchodzi na cokolwiek ponad poziomem chodnika, słyszy zaniepokojone "Bach!". yyy żeby było jasne - nie z moich ust.
więc nie byłam zdziwiona, gdy w pewnym momencie zaczęła sama do siebie tak mówić, albo do mnie - wyczekując mojej reakcji.
musiałam zamienić to jakoś.
teraz wdrapuje się na murek, mówi "bach",a  ja na to: "Bądź ostrożna to niebach."

no i jest pewna książka, która mam nadzieję połączy te chaotyczne paragrafy mojego dzisiejszego wpisu ;)
tu można przeczytać wywiad z autorką
http://dziecisawazne.pl/rozmowa-z-jean-liedloff-autorka-koncepcji-kontinuum/
a m.in. tu zamówić książkę
http://www.mamania.pl/ksiazki/w-glebi-kontinuum,4



z serca ją polecam!

piątek, 24 sierpnia 2012

oh jak ja kocham pudełka po butach! - sylabownik :)

zrobiłyśmy go już jakiś czas temu, ale - jak widać po zagęszczeniu postowym z wczorajszego dnia - nadganiamy z zaległościami, i dopiero udało mi się sfotografować nasz sylabownik.


BA BO BI BU w pudełeczku
dla lepszego zapamiętania nasze A to Alpejskie A (Kryształek widział Alpy na obrazku, rzeczywiście wyglądają jak A), O to Okrągłe O, to jasne, U jest Urwanym U, a I to Igiełkowe I.

w pudełeczku są przedziałki do wrzucania nakrętek, koralików, guzików, chorągiewek, klamerek oraz przedmiotów zaczynających się na daną sylabę. dla kontroli błędu a czasem dla ściągi ;) każda sylaba ma swój kolor i tenże kolor zawsze gdzieś tam z tyłu jest chlapnięty.
B jak bałagan...
B jak bystry berbeć w boju


no i B jak Brawooo!! Bezbłędnie!!
(a Belfer buja się w błogim i beztroskim bezruchu i nie-bycie ;D)

podczas gdy Jej Starszość Kryształowa Królowa ćwiczy czytanie,
Jej Młodszość Bursztynowa Królowa ćwiczy precyzję manualną

czwartek, 23 sierpnia 2012

dzieci w kuchni cz. 2

co robimy w tej najprawdziwszej szkole życia?
ano obieramy namoczone migdały...

mielimy nasiona...
wyjmujemy i wkładamy szufladkę do młynka...
oddzielamy orzeszki (no niektóre były robaczywki), masując przy okazji łapki


kroimy miękkie owoce...
skrobiemy ziemniaczki...

JAKIEŻ JA MAM POMOCNE DZIEWCZYNKI :D






Halo, halo! czyli liczby 0-9

telefon ma dzwoneczki ;) i dzwoni.
więc dzwonimy sobie przez telefon.
a nawet podajemy sobie numery telefonu.
a nawet czytamy sobie numery telefonu.
no i gadamy sobie przez telefon.






B jak burza

ten kto mieszka na północy naszego kraju, ten wie ;)
cały lipiec i znaczna część sierpnia to burza za burzą.no to trzeba było!
wyszedł nam piękny pejzaż burzowy, robiony przeróżnymi technikami. była też i burzowa pogadanka ;)

B jak bank

zdarzało nam się dość często odwiedzać to miejsce ostatnimi czasy. więc już jakiś czas temu postanowiłam wkręcić ten temat pod nasz alfabet ;)
w naszym domowym banku Kryształowa urzędniczka ma swoje stempelki, sejf z kłódeczką i kluczykiem (skarbonka), identyfikator z imieniem i nazwiskiem, pieniążki (udało mi się zebrać polskie i angielskie, tata nieco nawalił i zabrakło nam niemieckich ;P ), oraz bankomat z prawdziwego zdarzenia, i to bankomat nie byle jaki, bo :) ach, muszę się pochwalić - trzeba najpierw otworzyć sobie "klawiaturę", następnie włożyć kartę i wystukać nanibowy pin, po zakończonej operacji jednym pociągnięciem za koralik uruchamia się niezwykle skomplikowany system i bankomat "wypluwa" kartę! można do niego wrzucać monety, ale one nie wypadają tak od razu, o nie! należy najpierw pociągnąć za zakładkę z boku, a następnie należną nam kwotę wyjąć ze specjalnej wysuwanej szufladki ;)przyznaję, że nie było ani jednej skargi, a klienci naszego domowego banku (miśki i inne cudaczki) zdają się być zadowoleni z usług...


niech mi nikt nie mówi, że edukowanie domowe nie trenuje szarych komórek... zwłaszcza u rodziców! ;)


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

akwarium

ciężki to czas dla mnie, chyba na każdym poziomie. ehh. ale nie próżnujemy, oj nie. kiedy nie wychodzimy na dwór, to zapraszamy do współdziałania klej, pudełka, kamyczki i co się jeszcze nawinie :) łącznie z sąsiadką i jej córą.

niedawno dowiedziałyśmy się, że koleżanka ma akwarium a w nim rybki. miałyśmy nawet przyjemność zobaczyć to na własne oczy. no i co? no i mamy swoje :)
na zdjęciach zarchiwizowałyśmy etapy tworzenia tegoż. to akwarium poszło do kolegi jako prezent bonusowy. niedługo zrobię zdjęcie naszego własnego i dorzucę do tematu.

a więc po kolei:
kleimy ryby z błyszczącego papieru (sklejamy 2 kolory). (świetne ćw na łączenie kształtów w pary)
przód wycinamy, tył wyklejamy sreberkiem...
... i dekorujemy brokatem i koralikami, świecidełkami itp.
dno smarujemy klejem i obsypujemy kaszą manną lub piaseczkiem...
... i doklejamy roślinki (posłużyły nam zasuszone kępki liści)
rybkom doklejamy oczka, robimy dziurki na grzbiecie i przeciągamy żyłką. przyklejamy do "sufitu".
do wykonania przedniej szybki wykorzystałyśmy folię do laminowania, w środku obsypałyśmy brokatem i siup do laminiarki, by zgrzać. efekt super!
zamykamy akwarium. gotowe! :)
prezentuje się nieźle, co? 

 a nasze jest przezroczyste i ma więcej dekoracji w środku. zrobię zdjęcie i wrzucę, co by smaczek na ryby nieco przypikantnić ;)