środa, 11 września 2013

uleczyć wewnętrzne dziecko 1

to film, który w pewnym momencie mojego życia był dla mnie ważny, dlatego dzielę się nim.
...
(nie udało mi się załadować, może następnym razem ;) )
...
...
a dla tych, którzy nie są szczególnie zaprzyjaźnieni z j. angielskim - tłumaczenie w wersji domowej pisane wieczorową porą ;) więc proszę o wyrozumiałość
Robert Elias Najemy, Healing Your Inner Child 1

1.  Nie jesteś bezpieczny. Nie wiesz.
A więc, jakie są podstawowe przekazy/informacje, jakie dziecko dostaje, na jakie zostaje zaprogramowane w podświadomości.  Pierwsza taka wiadomość to: jesteś słaby i delikatny. I ta informacja jest przekazana na wiele sposobów. Jeden z podstawowych sposobów to martwienie się rodzica. Kiedy rodzic martwi się, boi o swoje dziecko, przekazuje mu tym bardzo jasną informację – jesteś w niebezpieczeństwie. To jedyna informacja, jaką dziecko może otrzymać. Kiedy się martwię, boję, niepokoję o niego to oznacza, że wątpię , że jest bezpieczne. Daję mu taką informację – jesteś w niebezpieczeństwie, tak jest niebezpiecznie dla ciebie, a ja wątpię w twoją umiejętność poradzenia sobie z tym . To bardzo szczególny/klarowny przekaz.
Kiedy martwimy się ciągle o jego zdrowie, dajemy mu jasną informację – twoje zdrowie jest w niebezpieczeństwie. Twoje ciało nie jest odporne na chorobę. Musisz się chronić przed chorobą, poprzez nakładanie wielu ubrań, i pilnowanie w wielu aspektach twojego życia.
Warto w tym miejscu zauważyć wprowadzanie w życie nowego sposobu myślenia /postrzegania tego zagadnienia w Japonii, także w Ameryce, gdzie małe dzieci spędzają całą zimę nosząc tylko koszulkę, albo nawet bez niej, bawiąc się na śniegu. CNN pokazywało to kilka tygodni temu.. I te dzieci nigdy nie chorują, albo znacznie rzadziej, niż dzieci ubrane w grubą warstwę ubrań. To niewiarygodny widok, widzieć te dzieci bawiące się na śniegu bez swetrów, bez długich spodni. Podczas gdy inna grupa dzieci jest opatulona w trzy czy cztery swetry i kurtki. Więc jaka jest informacja, jaką uzyskuje to dziecko biegające bez koszulki? – że ja mam siłę, że jest żywotność/energia, moc w mym ciele. Moc ciepła / temperatury, ale i moc oparcia się przeciw chorobie. I ono nie potrzebuje żadnych zewnętrznych form ochrony przed chorobą.
A informacja, jaką my dostajemy od naszych rodziców i całego systemu społecznego, to że jesteśmy delikatni, słabi, podatni na skrzywdzenie, a zwłaszcza na chorobę. A jeśli mamy rodzica, który często choruje, wtedy ten przekaz jest wzmocniony. Tak samo, jeśli my często chorujemy, ten przekaz jest tak samo wzmocniony.
Także, że jesteśmy delikatni/ łatwi do skrzywdzenia przez ludzi, że nie powinniśmy ufać, nie powinniśmy rozmawiać z obcymi. To dziedziczone uczucie nieufności jest wykreowane, i wiara, że ludzie są źli i chcą mnie skrzywdzić. To jest kodowane w podświadomości. Że będę zraniony emocjonalnie przez ludzi. Jedna sprawa to krzywda fizyczna, ale druga sprawa to krzywdzenie emocjonalne, i w ten sposób jestem zaprogramowany, kiedy widzę moich rodziców, krzywdzących się wzajemnie, albo moich rodziców krzywdzonych przez inne osoby, lub krzywdzących inne osoby, albo rodziców krzywdzących w ten sposób mnie, lub kiedy ja jestem krzywdzony przez innych, np. braci czy siostry, wujków, ciotki czy dziadków. A więc jestem zaprogramowany, by wierzyć, że jestem delikatny/nieodporny na ból emocjonalny spowodowany przez inne osoby. Jako małe dzieci już zaczynamy rozwijać w sobie system obronny. Zaczynamy tworzyć skorupę, emocjonalną skorupę otaczającą nas. To zaskakujące, jak wielką różnorodność systemów obronnych ludzie potrafią wykreować w swym życiu, by się ochraniać. Jednak dwa podstawowe takie systemy to: zamknięcie się (można to nazwać ……jakimś tam…. kompleksem?????), czyli schowanie za tą skorupą wytworzoną wokół siebie, gdzie jest mało prawdziwego kontaktu emocjonalnego z innymi ludźmi. Oni mogą mieć przyjaciół, znajomych, wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, ale nie ma tam prawdziwego realnego emocjonalnego kontaktu. A drugi sposób obronny to stać się agresywnym i wywołać w innych taki strach, by nawet nie ośmielili się do ciebie podejść, skonfrontować się z tobą. I tak istnieją te dwa sposoby. Tak jak w naturze/przyrodzie, gdzie są dwa sposoby – albo zamknięcie się, albo stworzenie tego antagonistycznego, ofensywnego pola wokół siebie, agresji, co powoduje, że ludzie trzymają się od ciebie z daleka.
Drugi przekaz jaki otrzymujemy od naszych rodziców to, że my nie wiemy – nie wiemy, co jest dla nas najlepsze, nie jesteśmy na tyle inteligentni, nie mamy na tyle wiedzy w nas samych, by żyć własnym życiem. To jest kodowane w nas, kiedy mówi się nam, że nie wiemy co mamy jeść, albo ile, albo kiedy jeść. Kiedy rodzice wymuszają na nas pewne ilości jedzenia, albo rodzaj jedzenia, albo pewne pory dnia, kiedy mamy jeść. Chociaż przecież jest w nas wewnętrzny głos, można by go nazwać apetostat, tak jak termostat, który ulega totalnemu zniszczeniu, bo nie pozwala się nam go słuchać, kiedy jesteśmy dziećmi. Więc zaczynamy wątpić i tracić kontakt z tym głosem. Nie zdajemy sobie sprawy, że jest nam kodowane, że nie wiemy, jak mamy się ubrać, albo jak uczyć, czy kiedy uczyć i jak dużo, że nie wiemy, jak i kiedy się bawić, z kim się przyjaźnić, a w konsekwencji, jaki zawód powinniśmy wykonywać, albo kogo powinniśmy poślubić. We wszystkich tych sprawach rodzice myślą, lub inne osoby myślą, że wiedzą lepiej niż my sami. Tak więc to wewnętrzne kodowanie polega na tym, by odciąć się zupełnie od tego wewnętrznego głosu przewodnictwa, który jest w każdej istocie żywej, jest naturalny. Ziarenko zboża powstając do życia, powstaje całkowicie kompletne, z zapisaną informacją, czym ma być/ stać się. Nigdy nie może stać się arbuzem, czy jabłonią, zawsze stanie się kłosem zboża. I każde żywe stworzenie ma tą wewnętrzną informację, nie ma takiej istoty, która tego by nie posiadała. I tylko człowiek staje się przeprogramowany przez społeczeństwo i traci kontakt ze swoim podstawowym/pierwotnym głosem wewnętrznym, który mówi, co to jest, czym ten człowiek narodził się by się tym stać/ do czego się narodził/ i co ma zrobić ze swym życiem. I tak zaczynamy poszukiwać przez resztę swego życia jakiejś odpowiedzi z zewnątrz, szukać kogoś, kto powie nam, jak mamy żyć swoje życie, by być zdrowymi, szczęśliwymi, spełnionymi. Stawiamy ludzi na takiej pozycji, bo straciliśmy nasze własne zapewnienie/ pewność/, nasze własne ja, tą pewność, która pozwoliłaby nam iść naszą drogą, niezależnie od tego, czy ta droga idzie równolegle z tym, co wyznacza społeczeństwo/ ścieżki społeczeństwa, systemy wierzeń/przekonania. Szukamy w ludziach tego wzorca/ modelu rodziców, to może być nasz współmałżonek, nasz przyjaciel, pracodawca, nauczyciel, to może być ktokolwiek. A my boimy się uczynić cokolwiek, co jest niezgodne z ich systemem wierzeń/ przekonań, z ich życzeniami, wtedy zaczynamy się czuć przez nich przygnieceni/zdominowani i wchodzimy w taką podwójną zależność – my chcemy, by nam mówili, co mamy robić, jednocześnie buntując się przeciwko temu, co nam mówią, czując się przygnieceni, bo oni nam mówią, jak mamy żyć, nie pozwalając nam żyć, tak jak byśmy tego chcieli. Ale to my dajemy im tę moc – poprzez domaganie się/szukanie/ potrzebowanie otrzymania z ich strony pochwały, oraz oczekiwanie, że dzięki nim zweryfikujemy to wszystko w nas samych, czego my nie jesteśmy pewni. A to wszystko dzieje się dlatego, że jako dzieci nie jesteśmy programowani, by ufać temu wewnętrznemu głosowi, który mógłby prowadzić nas przez całe nasze życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz