no więc
byłyśmy w hipermarkecie, ja sama, dwie one, toreb kilka, i nagle jedna z nich po moich słowach: stój przy mnie nim się spakuję, znika za rozsuwanymi drzwiami, za którymi ulica i tłumy ludzi! tak. to jedna z tych chwil.
ale są też takie chwile w życiu matki, kiedy oczy wilgotnieją, a serce zaczyna falować, ta fala rozchodzi się promieniście coraz szerzej i dalej, i dalej, i dalej... ogarniając tym pewnym uczuciem cały świat...bo wtedy cały świat chciałoby się przytulić, ucałować i przygarnąć bliziutko, bliziutko.
no więc
jako że tęsknimy, zawiesiłam zdjęcie Taty na szafce. jak już taty to i mamy i dziewcząt obu. no a jak już zdjęcia to i literki, a co tam! i wisiały sobie tak tydzień, może dwa... (zalaminowane, z tyłu taśma dwustronna)
nawet auf Deutsch nam wyszło, jak widać powyżej :)
a nawet zaczęły się żarty literkowe, czyli nanibowe wyrazy
a na koniec powstał budynek literkowy, w którym zamieszkaliśmy.
naprawdę byłam szczerze zaskoczona, że ona wszystkie literki spamiętała, choć przyznam, że pokazałam je tylko raz, a potem powtarzałam nie patrząc nawet w tym kierunku, np kiedy musiałam ubrać do spania drugą córkę. aż mi łzy do oczu się cisnęły, taka dumna byłam! ehhh te huśtawki emocjonalne mnie wykańczają :D
Wspaniały blog. Życzę powodzenia.
OdpowiedzUsuńMonika
Hej. Ale fajnie te literki zrobiłaś. Zanim przeczytałam do końca, miałam już zamiar pytać się gdzie je kupiłaś.
OdpowiedzUsuńpozdrówki
dzięki! też pozdrawiam
OdpowiedzUsuń