wiosna :))
a my dopiero co z pieleszy się wygrzebaliśmy (grypa...), więc na pocieszenie upiekłam busłowe łapy.
nie jest to najlepsze danie dla rekonwalescentów, ale co tam, czasem "się chce" :)
o tym, czym są owe busłowe łapy można poczytać w necie.
tu (klik) i tu (klik) i nawet tu (klik)
w skrócie - są to bułeczki drożdżowe, które na Podlasiu piekło się na przedwiośniu w celu przywołania wiosennego słoneczka :)
nasze wyszły super-pysznie.
przepis mam stąd
składniki:
- ok. 1 kg mąki pszennej - wzięłam typ 500
- 50 g świeżych drożdży
- ok. 1 szkl. mleka
- 6 łyżek cukru zwykłego
- 3 jajka
- ok. 3/4 szkl. oleju roślinnego - wzięłam słonecznikowy
- 1/2 łyżeczki soli
- kilka łyżek marmolady albo powideł, albo białego sera na nadzienie
- 1 roztrzepane jajko do posmarowania przed pieczeniem
- ew. lukier utarty z cukru pudru, soku cytrynowego i syropu wiśniowego
i nasze fotki, cyknięte naprędce, zanim busłowe łapy zniknęły całkowicie w czeluściach naszych wygłodniałych trzewi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz