...
(nie udało mi się załadować, może następnym razem ;) )
...
...
a
dla tych, którzy nie są szczególnie zaprzyjaźnieni z j. angielskim -
tłumaczenie w wersji domowej pisane wieczorową porą ;) więc proszę o
wyrozumiałośćRobert Elias Najemy, Healing Your Inner Child 1
1. Nie jesteś bezpieczny. Nie wiesz.
A więc, jakie są podstawowe przekazy/informacje, jakie
dziecko dostaje, na jakie zostaje zaprogramowane w podświadomości. Pierwsza taka wiadomość to: jesteś słaby i
delikatny. I ta informacja jest przekazana na wiele sposobów. Jeden z
podstawowych sposobów to martwienie się rodzica. Kiedy rodzic martwi się, boi o
swoje dziecko, przekazuje mu tym bardzo jasną informację – jesteś w
niebezpieczeństwie. To jedyna informacja, jaką dziecko może otrzymać. Kiedy się
martwię, boję, niepokoję o niego to oznacza, że wątpię , że jest bezpieczne.
Daję mu taką informację – jesteś w niebezpieczeństwie, tak jest niebezpiecznie
dla ciebie, a ja wątpię w twoją umiejętność poradzenia sobie z tym . To bardzo
szczególny/klarowny przekaz.
Kiedy martwimy się ciągle o jego zdrowie, dajemy mu jasną
informację – twoje zdrowie jest w niebezpieczeństwie. Twoje ciało nie jest
odporne na chorobę. Musisz się chronić przed chorobą, poprzez nakładanie wielu
ubrań, i pilnowanie w wielu aspektach twojego życia.
Warto w tym miejscu zauważyć wprowadzanie w życie nowego
sposobu myślenia /postrzegania tego zagadnienia w Japonii, także w Ameryce,
gdzie małe dzieci spędzają całą zimę nosząc tylko koszulkę, albo nawet bez
niej, bawiąc się na śniegu. CNN pokazywało to kilka tygodni temu.. I te dzieci
nigdy nie chorują, albo znacznie rzadziej, niż dzieci ubrane w grubą warstwę
ubrań. To niewiarygodny widok, widzieć te dzieci bawiące się na śniegu bez
swetrów, bez długich spodni. Podczas gdy inna grupa dzieci jest opatulona w
trzy czy cztery swetry i kurtki. Więc jaka jest informacja, jaką uzyskuje to
dziecko biegające bez koszulki? – że ja mam siłę, że jest żywotność/energia,
moc w mym ciele. Moc ciepła / temperatury, ale i moc oparcia się przeciw
chorobie. I ono nie potrzebuje żadnych zewnętrznych form ochrony przed chorobą.
A informacja, jaką my dostajemy od naszych rodziców i całego
systemu społecznego, to że jesteśmy delikatni, słabi, podatni na skrzywdzenie,
a zwłaszcza na chorobę. A jeśli mamy rodzica, który często choruje, wtedy ten
przekaz jest wzmocniony. Tak samo, jeśli my często chorujemy, ten przekaz jest
tak samo wzmocniony.
Także, że jesteśmy delikatni/ łatwi do skrzywdzenia przez
ludzi, że nie powinniśmy ufać, nie powinniśmy rozmawiać z obcymi. To dziedziczone
uczucie nieufności jest wykreowane, i wiara, że ludzie są źli i chcą mnie
skrzywdzić. To jest kodowane w podświadomości. Że będę zraniony emocjonalnie
przez ludzi. Jedna sprawa to krzywda fizyczna, ale druga sprawa to krzywdzenie
emocjonalne, i w ten sposób jestem zaprogramowany, kiedy widzę moich rodziców,
krzywdzących się wzajemnie, albo moich rodziców krzywdzonych przez inne osoby,
lub krzywdzących inne osoby, albo rodziców krzywdzących w ten sposób mnie, lub
kiedy ja jestem krzywdzony przez innych, np. braci czy siostry, wujków, ciotki
czy dziadków. A więc jestem zaprogramowany, by wierzyć, że jestem
delikatny/nieodporny na ból emocjonalny spowodowany przez inne osoby. Jako małe
dzieci już zaczynamy rozwijać w sobie system obronny. Zaczynamy tworzyć
skorupę, emocjonalną skorupę otaczającą nas. To zaskakujące, jak wielką
różnorodność systemów obronnych ludzie potrafią wykreować w swym życiu, by się
ochraniać. Jednak dwa podstawowe takie systemy to: zamknięcie się (można to
nazwać ……jakimś tam…. kompleksem?????), czyli schowanie za tą skorupą
wytworzoną wokół siebie, gdzie jest mało prawdziwego kontaktu emocjonalnego z
innymi ludźmi. Oni mogą mieć przyjaciół, znajomych, wchodzić w interakcje z
innymi ludźmi, ale nie ma tam prawdziwego realnego emocjonalnego kontaktu. A
drugi sposób obronny to stać się agresywnym i wywołać w innych taki strach, by
nawet nie ośmielili się do ciebie podejść, skonfrontować się z tobą. I tak
istnieją te dwa sposoby. Tak jak w naturze/przyrodzie, gdzie są dwa sposoby – albo
zamknięcie się, albo stworzenie tego antagonistycznego, ofensywnego pola wokół
siebie, agresji, co powoduje, że ludzie trzymają się od ciebie z daleka.
Drugi przekaz jaki otrzymujemy od naszych rodziców to,
że my nie wiemy – nie wiemy, co jest dla nas najlepsze, nie jesteśmy na tyle
inteligentni, nie mamy na tyle wiedzy w nas samych, by żyć własnym życiem. To
jest kodowane w nas, kiedy mówi się nam, że nie wiemy co mamy jeść, albo ile, albo
kiedy jeść. Kiedy rodzice wymuszają na nas pewne ilości jedzenia, albo rodzaj
jedzenia, albo pewne pory dnia, kiedy mamy jeść. Chociaż przecież jest w nas
wewnętrzny głos, można by go nazwać apetostat, tak jak termostat, który ulega
totalnemu zniszczeniu, bo nie pozwala się nam go słuchać, kiedy jesteśmy
dziećmi. Więc zaczynamy wątpić i tracić kontakt z tym głosem. Nie zdajemy sobie
sprawy, że jest nam kodowane, że nie wiemy, jak mamy się ubrać, albo jak uczyć,
czy kiedy uczyć i jak dużo, że nie wiemy, jak i kiedy się bawić, z kim się
przyjaźnić, a w konsekwencji, jaki zawód powinniśmy wykonywać, albo kogo
powinniśmy poślubić. We wszystkich tych sprawach rodzice myślą, lub inne osoby
myślą, że wiedzą lepiej niż my sami. Tak więc to wewnętrzne kodowanie polega na
tym, by odciąć się zupełnie od tego wewnętrznego głosu przewodnictwa, który
jest w każdej istocie żywej, jest naturalny. Ziarenko zboża powstając do życia,
powstaje całkowicie kompletne, z zapisaną informacją, czym ma być/ stać się.
Nigdy nie może stać się arbuzem, czy jabłonią, zawsze stanie się kłosem zboża.
I każde żywe stworzenie ma tą wewnętrzną informację, nie ma takiej istoty,
która tego by nie posiadała. I tylko człowiek staje się przeprogramowany przez
społeczeństwo i traci kontakt ze swoim podstawowym/pierwotnym głosem
wewnętrznym, który mówi, co to jest, czym ten człowiek narodził się by się tym
stać/ do czego się narodził/ i co ma zrobić ze swym życiem. I tak zaczynamy
poszukiwać przez resztę swego życia jakiejś odpowiedzi z zewnątrz, szukać
kogoś, kto powie nam, jak mamy żyć swoje życie, by być zdrowymi, szczęśliwymi,
spełnionymi. Stawiamy ludzi na takiej pozycji, bo straciliśmy nasze własne
zapewnienie/ pewność/, nasze własne ja, tą pewność, która pozwoliłaby nam iść
naszą drogą, niezależnie od tego, czy ta droga idzie równolegle z tym, co
wyznacza społeczeństwo/ ścieżki społeczeństwa, systemy wierzeń/przekonania.
Szukamy w ludziach tego wzorca/ modelu rodziców, to może być nasz
współmałżonek, nasz przyjaciel, pracodawca, nauczyciel, to może być ktokolwiek.
A my boimy się uczynić cokolwiek, co jest niezgodne z ich systemem wierzeń/
przekonań, z ich życzeniami, wtedy zaczynamy się czuć przez nich
przygnieceni/zdominowani i wchodzimy w taką podwójną zależność – my chcemy, by
nam mówili, co mamy robić, jednocześnie buntując się przeciwko temu, co nam
mówią, czując się przygnieceni, bo oni nam mówią, jak mamy żyć, nie pozwalając
nam żyć, tak jak byśmy tego chcieli. Ale to my dajemy im tę moc – poprzez domaganie
się/szukanie/ potrzebowanie otrzymania z ich strony pochwały, oraz oczekiwanie,
że dzięki nim zweryfikujemy to wszystko w nas samych, czego my nie jesteśmy
pewni. A to wszystko dzieje się dlatego, że jako dzieci nie jesteśmy
programowani, by ufać temu wewnętrznemu głosowi, który mógłby prowadzić nas
przez całe nasze życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz