coś na ząb, na dobry nastrój :) domowa czekolada.
może być w postaci ciasteczek, albo w postaci bloku czekoladowego.
ilości z przepisie orientacyjne, można modyfikować, byleby konsystencja była jak należy. a jak należy? według własnego uznania :) (pochwalę się, w tle moje własne pomidorki, chowane od nasionka ;) )
no i znów jesień, teraz już na całego, w całej swej jesiennej kolorystyce.
a ja lubię jesień. mimo deszczu, mimo chłodu. bo mi kojarzy się z twórczością, jak żadna inna pora roku.
1. obrazek wyklejany włóczką
2. przygotowujemy warzywka z gliny do naszego mini ogródka (w zamyśle: pudło sensoryczne) - są cukinie, dynie, kapusty, marchewki, pietruszki i pasternak, kukurydze i fasolki, ach i pomidory. bo u nas wciąż pomidory dojrzewają, można więc powiedzieć, że też podciągają się pod jesienne pyszności.
glinę, taką kupiona w papierniczym, wypalałyśmy w piecu kaflowym. super twarda nie jest, niestety, i gdzieniegdzie fasolki nam się wysypały, a marchewki zgubiły kawał korzonka. ale mimo to, przetrzymały malowanie farbkami i wyglądają całkiem niezgorzej.
ach, być jak dziecko! tańczyć w deszczu taniec parasolkowy i niczym się nie przejmować :)) (mamusia stoi w ciepłej chałupce i cyka zdjęcia ;) )
pozdrawiam ciepło
W bamboszkach, w kaloszkach, boso i w chodaczkach... po łące, brodząc w wodzie, polną ścieżką i po krzaczkach... na balkonie i w ogrodzie, i w pociągu, w ciemnym lesie... w słońcu, w deszczu, pod chmurami i gdzie wiatr tylko zaniesie... czasem w ciszy, czasem w śmiechu, czasem w rytmie "bossanowy"... to samemu, to duecie, człapię po rozum do głowy! czyli: ------o naszej edukacji domowej----
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz