poniedziałek, 14 maja 2012

klockowy labirynt

wciąż tylko "rozmyślam" o ed :)
tym zdaniem z góry usprawiedliwiam ten chaotyzm, chaosowizm, nieciągłoizm i bałaganizm naszych wspólnych zajęć.
bo dziś z kolei zaczęłam też myśleć o młodszej, Bursztynowej Dziewuszce. jej też coś się należy, nieprawdaż?

znalazłam coś co mnie zainspirowało o tutaj i chciałam też taki koszyczek (ew. pudełko) "na chybcika" przygotować. wiem, wiem, za dużo tych rzeczy tam wrzuciłam. jutro już będzie konkretniej. dlaczego jutro? bo właśnie obie dziewuszki zasnęły (co się zdarza tak często jak nigdy;) ), kiedy wstaną - nie wiem, i nie wiem, ile nam czasu na wspólne edukowanie zostanie. tak czy siak, co robiłyśmy? - razem segregowałyśmy kuleczki i klocki wg kolorów i wrzucałyśmy do pudełek (najpierw po kliszach foto, potem po mleku). a z Kryształową zrobiłyśmy labirynt (niezbyt skomplikowany na początek) z klocków. zadanie było, by drewnianą łyżką a później zabawkowym młotkiem przeprowadzić kuleczki. no. tyle. tak jak zaczęłam, tak i zakończę. bardzo proszę pamiętać, że jestem dopiero na etapie "rozmyślania" ;)


2 komentarze:

  1. A wiesz, moja młoda w tym wieku z klocków budowała zarysy domów (jak na planie architektonicznym), meblowała je czym się dało (łóżeczka z pudełek po zapałkach, lampa z wykałaczki i nakrętki od pasty do zębów, dywaniki z kolorowych papierków po cukierkach), ustawiała tam miniaturowe figurki-zabaweczki i to musiało stać nie ruszane TYGODNIAMI! Musiałam sprzątać dookoła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :D
    no ja niestety muszę baaardzo zachęcać do klocków. może jeszcze przyjdzie na nie faza w naturalny sposób, z jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń