środa, 30 maja 2012

nadrabiając zaległości cd - bibuła

powyższy tytuł ma dla mnie dwojakie znaczenie. jedno oczywiste - chorujemy, czas przelatuje przez palce, nie mam kiedy zaglądać tutaj, by archiwizować nasze wyczyny. na prośbę Mężotaty staram się co jakiś czas - właśnie - nadrobić zaległości. drugie znaczenie, cóż, pisałam już o modelinie... nie tylko jej nie znało me dziecię. bibuły też nie... a więc nadrabiamy i tę zaległość!

jak to "mówio" :) - co się odwlecze, to nie uciecze, i z tymi słowami na ustach wrzucam coraz to nowe materiały do mojej, i tak już pękatej, szafeczki artystycznej.
bibułę zakupiłyśmy, kuleczki skręciłyśmy, klejem chlasnęłyśmy i serce gotowe! co mnie ucieszyło, to fakt, że mój Kryształek tak się zawziął na te kuleczki, że skręcał je i skręcał w pełnym skupieniu. a i jaka precyzja w cięciu nożyczkami! dumna jestem, bo nożyczki to u nas wciąż jeszcze zmaganie z żywiołem ;)
a że się mój skarb tak rozhulał z tymi bibułkowymi kuleczkami, że zaraz po sercach powstały jeszcze dwie kolorowe pajęczynki pełne muszek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz